preloader image
W skrócie
Bohater

Mercedes-AMG G 63 S, 4,0 l V8, 585 KM, 850 Nm, 0-100 km/h w 4,5 s

Cena testowanego egzemplarza

900 tys. zł

W trzech słowach

Ma to coś

Data testu

Lipiec 2020

2020 Do poczytania Mercedes

Mercedes-AMG G 63 S

To był 2009 rok. Jedna z moich pierwszych zagranicznych prezentacji. Jazdy testowe SUV-ami Mercedesa. Od GLK po Jej Wysokość Klasę G.

Po 11 latach z tego wydarzenia pamiętam tylko dwie rzeczy.

Pierwsza to Maciek – dziennikarz, z którym jeździłem. Zapamiętałem go, bo wsiadł do klasy G w japonkach. Potem okazało się, że jest znany z tego, że wszędzie chodzi w japonkach. I przy okazji jest szefem działu testów w „Auto Moto”, albo w innym „Auto Świecie”. Pomyślałem wtedy, że ci dziennikarze od samochodów to tacy ekscentrycy. Dzisiaj wiem, że po prostu najczęściej źle dobierają obuwie do okazji.

Drugą rzeczą, która śni mi się po nocach, jest pierwszy zakręt w klasie G.

Jedziemy leśną drogą przez Schwarzwald. Ja za kierownicą, Maciek w japonkach na prawym. Prowadzę z taką nonszalancją, jakbym jeździł G klasą na co dzień, nie chcę wypaść na lamusa przy starszym koledze. Pierwszy zakręt. Wciskam hamulec. Nic się nie dzieje. Zdziwko. Wciskam mocniej. Jej Wysokość #klasaG dopiero zaczyna rozważać moją prośbę. Już widzę, że będzie za szybko. Skręcam kierownicą. Ponownie nic. Ponownie zdziwko. Nadal jadę na wprost. Gienia ani myśli o skręcaniu.

To jest ten moment, w którym (o wiele za późno) odkrywam, o co chodzi w G. Okazuje się, że manewry z Gienią musisz wpisywać sobie do kalendarza. G klasą nie skręcasz – jedynie z wyprzedzeniem układasz ją w zakręcie. Wtedy nie miałem o tym pojęcia, zacząłem skręcać jakiś tydzień za późno.

Nie pamiętam, co było dalej. Zadziałały odruchy, bo intuicja w DżiŁejgenie nie zdała egzaminu. Cudem pokonałem ten zakręt, ale Maciek zauważył moje wstrząśnięcie i zmieszanie – niewzruszony w swoich japonkach rzekł: nie skręca, co? He he.

Po 11 latach ponownie wsiadłem do klasy G. Już tej nowej. Od #AMG. Wygląda tak samo, jak ta, która mnie upokorzyła, ale poza tym jest zupełnie inna. Po pierwsze skręca. Zachowuje się jak każdy inny ciężki #SUV, czyli w miarę normalnie. Po drugie ma wnętrze adekwatne do tych 900 tys. zł, które trzeba za nią zapłacić. Niezmienne jednak, nawet po 11 latach i setkach przetestowanych samochodów, jazda #G63 jest przeżyciem. Chociaż tym razem ekscytującym, a nie traumatycznym.