preloader image
W skrócie
Bohater

BMW M8 Competition Coupe, 4,4 l V8, 625 KM, 750 Nm, 0-100 km/h w 3,2 s

Cena testowanego egzemplarza

1 mln zł z groszami

W trzech słowach

Generalnie super, ale...

Data testu

Czerwiec 2020

2020 BMW Do poczytania

BMW M8 Competition Coupe

Żeby dać Wam pełny obraz BMW M8 Competition – 625-konnego coupe za prawie 1 mln zł – muszę ugryźć tego najbardziej dopakowanego pączusia od BMW M z dwóch stron. Przedstawić go Wam z dwóch perspektyw.

Pierwsza to perspektywa „normalnego człowieka”. Kogoś, kto wcześniej nie miał do czynienia z takimi samochodami, trochę zna się na motoryzacji, kojarzy, że BMW ma teraz serię 8, ale nie za bardzo go to interesuje, bo jego nowa seria 3 w pełni go satysfakcjonuje.

Z takiej perspektywy M8 Comp wypruwa bebechy osiągami i sportowym nastawieniem (200 km/h w 10 s) – to naprawdę ścisła czołówka osiągów w samochodach drogowych. Z kolei we wnętrzu zatapia Cię w oceanie skóry i technologicznych wodotrysków. Przede wszystkim jednak poraża połączeniem tego wszystkiego w jednym, zgrabnym nadwoziu coupe udekorowanym orgią włókna węglowego. Wysiadasz oszołomiony przez tę mieszankę. Tego się nie spodziewałeś.

I tutaj wjeżdża „ale”.

Bo jest jeszcze druga perspektywa. Perspektywa dziennikarza motoryzacyjnego, albo kogoś, kto faktycznie rozważa zakup 625-konnego coupe od BMW, bo np. znudziło mu się jego 911 albo AMG S63 Coupe. I z tej perspektywy sprawy dla BMW zaczynają się komplikować.

W skrócie chodzi o to, że takie M8 Comp ma problem z osobowością. Jest trochę tak, jakby trenerzy BMW M kazali robić serii 8 równocześnie masę i rzeźbę. Niby można, ale efekty będą średnie. Według mnie M8 Comp – jak na wzorowe, relaksujące GT – trochę zbyt nachalnie prowadzi dialog z Twoimi pośladkami, cały czas jest napięte i niepotrzebnie nabuzowane. Z drugiej strony robienie masy poszło mu za dobrze i w zakrętach nie daje tak czystych wrażeń jak AMG GT czy 911.

M8 Comp przynależy zarówno do świata sportu i komfortu, ale nie daje Ci tego, co w nich najlepsze. Jest raczej kompromisem między nim. A słowo „kompromis” nie powinno się pojawić w recenzji samochodu za 1 mln zł. Ale to już takie narzekanie na luksusowym poziomie.

Może zwykłe M8, bez usztywniającego i zorientowanego na tor pakietu Comp będzie bliżej ideału? Sam nie wiem… Samochody są znacznie prostsze z perspektywny „normalnego człowieka”. Czasami za nią tęsknię.

Więcej o tym samochodzie

Jak to brzmi

Jeszcze więcej