preloader image
W skrócie
Bohater

Porsche Cayenne Turbo Coupe, 4,4 l, V8, turbo, 550 KM, 770 Nm

Cena testowanego egzemplarza

Około 1 mln zł

W trzech słowach

Lepszy niż myślałem

Data testu

Styczeń 2020

2020 Do poczytania Porsche

Porsche Cayenne Coupe Turbo

Niszczyciel.

W czasach, w których na siłę wsadza się nas w samochody elektryczne,

w czasach, w których powoli przestajemy mieścić się samochodami w miastach,

w czasach, w których każdy nadprogramowy gram CO2 wydzielany przez silnik spalinowy urasta do rangi zbrodni przeciwko ludzkości, takie duże, ciężkie, absurdalnie szybkie SUV-y za około milion złotych, napędzane podwójnie doładowanymi V-ósemkami są równie pożądane w Europie, co tyfus i malaria.

Przynajmniej w teorii.

Bo w praktyce w katalogach marek premium i na drogach przybywa ich szybciej niż elektryków.

Jednym z najnowszych i najlepszych przedstawicieli tej obrazoburczej grupy niszczycieli warstwy ozonowej jest Porsche Cayenne Turbo… Coupe.

SUV kompletny. Dwa samochody w jednym. Na krętych drogach dawał mi więcej frajdy z jazdy niż hothatche, na autostradzie relaksował równie skutecznie, co spacer bosymi stópkami po leśnym runie, a na każde zawołanie wbijał głowę w zagłówek szybkim prostym o mocy 550 KM wyprowadzonym z momentem 770 Nm.

Dlatego jeśli miałbym wybrać jeden samochód do wszystkiego, to… i tak wybrałbym Panamerę Turbo Sport Turismo bo wykorzystując ten sam silnik, robi wszystko to samo, co Cayenne Turbo Coupe, tylko ciszej, pewniej i precyzyjniej.

Nie zmienia to faktu, że taki solidnie doposażony Cayenne przy swoich 2,3 tony naprawdę zaskoczył mnie łatwością, lekkością i zuchwałością z jakimi igra z fizyką. Wiedziałem czego można się spodziewać po Cayenne, ale Porsche ponownie przebiło moje oczekiwania.

Dobrze, że są jeszcze takie samochody, zza ich kierownicy jakoś przyjemniej obserwować tę całą elektryczą rewolucję w motoryzacji…

A Ty? Zza kierownicy którego z dużych, absurdalnie szybkich SUV-ów najchętniej obserwowałbyś elektryczną rewolucję?

Więcej o tym samochodzie: